Urlop z dzieckiem. Czy to w ogóle może być urlop?

Naszą przygodę z podróżowaniem z maluchem zaczęliśmy od przygotowań, które opisałam na blogu, w kilku tekstach. Przyzwyczajanie do nosidełka. Przyzwyczajanie do dłuższych spacerów, ćwiczenie naszej cierpliwości. Dziś zastanawiam się czy ćwiczyliśmy siebie, czy małego Filipa. Czy to nie był sprawdzian dla nas, a nie dla niego. Jak sobie poradzimy ? Co zrobić jak płacze a auto w ciemnym lesie – kilometr dalej. Czy umiemy okiełznąć jego złość ? Znudzenie? Zniecierpliwienie? Podróże w dużej mierze są udane lub nie, dzięki lub przez rodziców. Dla mnie – wakacje z dzieckiem to test wychowawczy. Ale nie tego co robię w trakcie, a tego co zrobiłam z nim i dla niego PRZED.

Mój tekst to żadne złote rady. To nasza wersja udanych wakacji, która kiedyś może się przydać i Tobie.

1.Musisz wiedzieć co lubi Twoje dziecko. Samoloty? Książeczki ? Zwierzątka? Grzechotki ? Nie przechodzimy obojętnie obok jego zainteresowań, nawet jak zmieniają się jak w kalejdoskopie. Staramy się je rozwijać . Etap zwierząt i samolotów trwa u nas nieprzerwanie. Przygoda z samolotami zaczęła się przypadkowo. Chciałam, żeby Filip wiedział co to jest, czym się różni samolot od helikoptera, a ponad wszystko, żeby miał świadomość w trakcie lotu, że to jest właśnie ta maszyna. Maszyna z opowiadań, z obserwacji nieba, z książeczek. Ta jedyna, niesamowita, co wydaje takie głośne dźwięki, ma takie duże skrzydła i jest zawsze tak daleko od nas. Trudno mi powiedzieć, czy wiedział, że jest w samolocie, ale na pewno cieszył się jak szalony, kiedy byliśmy na lotnisku. Zainteresowania dzieci są bardzo potrzebne w podróży, bo nadają bieg temu co zaplanować w czasie wolnym. Co kupić, jak opowiedzieć, jak odwrócić uwagę od histerii. Nie ma znaczenia czy mówimy o kilkumiesięcznym dziecku czy o rocznym. Musimy znaleźć SUPER-bohaterów malucha.

Badania pokazują, że proces wychowawczy powinien rozpocząć się od ok. pół roku. Tu wchodzą już jakieś zakazy, bardziej intensywne zainteresowania dziecka, siedzenie, raczkowanie itd. Dziecko startuje na inną planetę, która mieni się niczym girlandy i wciąga bardziej niż tornado. Ile razy słyszałaś/łeś ‘ kup ta zabawkę, u nas to jest hit w domu”. A potem okazuje się, że kamieni kupa, bo dziecko nie wykazuje żadnej radości na widok tego sprzętu. Dlatego warto obserwować swoje dziecko i to my rodzice powinniśmy podążać za nimi. Jedne dzieci będą kochać klocki,a inne śrubki czy wózki. Dla jednych radochą będzie mrówka, ale już pies niekoniecznie.

2. Jestem zdania, że to dzieci dają sygnały, których my nie zauważamy, albo zauważamy z opóźnieniem. Chcą same jeść widelcem, ale NIE, NIE, bo przecież będzie syf: „ oddaj widelec”. Chcą napić się wody z kubka, ale znowu jest kontra „Zabierz mu, bo przecież cały się obleje”. Chce ciągnąć walizkę mamy, ale NIE NIE, bo się wywróci. I zaczynamy nowy temat, czyli wieczne NIE na wakacjach. Nie bierz tego do buzi ( czy na pewno to takie straszne, żeby nie spróbował i nie przekonał się, że to nie jest do jedzenia?), nie biegaj ( a może lepiej zaprowadzić go w jakieś interesujące miejsce, zabrać ze sobą nową zabawkę i w ten sposób przetrwać  czas posiłku ?), nie wchodź do wody ( czy oby na pewno stanie mu się krzywda od trochę za zimnej wody na wakacjach? Czy zawsze to musi być ciepły basen, z idealną temperaturą dla dzieci?). Dziecko musi się przewrócić, zjeść piach, wejść do zimnej wody, żeby się przekonać co to znaczy. To nie są dorośli, którzy po poważnej rozmowie, zrobią rachunek plusów i minusów i wybiorą mniejsze zło. Granice są oczywiste. Nikt nie będzie siedział i sączył drinka jak dziecko może zrobić sobie krzywdę, ale czy każde nasze NIE ma sens ? Bo czasem wydaje mi się, że zabieramy dziecko na wakacje z nadzieją, że dostanie nową zabawkę i zniknie. Najlepiej na 2h. Moja druga rada – WYLUZUJ, pozwól dotknąć, powąchać, pobrudzić się. Niech poznaje świat. Przecież ten moment jego życia jest jak galopujący koń.  Nie zatrzymujmy ich – kiedy naprawdę nie ma takiej potrzeby, „ bo tak jest wygodniej”.

3. Interesuj się dzieckiem. Brzmi dziwnie ? Jak to? Ja matka/ojciec, mam się nie interesować dzieckiem? To chyba normalne, że się interesuję!  Hmm. Czy na pewno? To codzienny obrazek na lotnisku, w samolocie, w podróży, na wakacjach – wszędzie. Dzidzia przyklejona do bajki z tabletem przez kilka długich godzin ( dzidzia – niemowlak!). Rodzice którzy stoją w kolejce w GAPIe z maluchami przyklejonymi do telefonu.  Matka siedząca  wlepiona w telefon, nie reagująca na zachwyty dziecka, zabawę, prośby, gesty. Rodzice, dla których dzieci to maskotka do Insta zdjęć – nie pobrudź się, nie biegaj, zapozuj, uśmiechnij się. Nastaw się, że to wakacje z dzieckiem, że możesz mu tyle pokazać !

4. Dobrze się przygotuj. Wyprawka do samolotu, apteczka pierwszej pomocy, zabawki do auta, autobusu. Rzeczy znane i nowe. Perełki zgodne z jego zainteresowaniami. Zadbaj, żeby był przygotowany na upał/deszcz/zimno. Żeby nic nie zaburzyło względnego spokoju. Żebyście nie musieli nerwowo szukać potrzebnych elementów.

5. Wybierz przedmioty W RAZIE WYSOKIEGO ZAGROŻENIA ( histeria, nie ukojony płacz, zmęczenie). U nas to nowy telefon zabawka, game boy ( nie mieliśmy jeszcze takiej sytuacji, żeby go użyć), ulubiona przekąska zawsze pod ręką, nieużywana karta lojalnościowa, moje graty z torebki, które są zawsze niczym wyskakujący królik z kapelusza. Niech to będą Asy w rękawie. Przedmioty, których nie zna. Nowe. Zaskakujące. Interesujące. Coś co Was uratuje chociaż na 5 min, albo pozwoli dziecku zapomnieć o płaczu, bólu itd.

6. Zatrzymaj się. Posłuchaj dziecka. Chce coś obejrzeć po raz setny, a Ty już umierasz z głodu i chcesz jak najszybciej znaleźć się w knajpie ? Przecież nie umrzesz. 5 minut nie zrobi różnicy. Pamiętam jak Filipowi tak spodobało się jedno z miast duchów, że zaczął chodzić dookoła placu za jakimś facetem i papugować jego kroki. Przez chwilę myśleliśmy, że to się nie skończy, ale… zaczekaj ! Czy to coś złego ? Przecież nie wkłada palca do kontaktu, nie bawi się ogniem. Bawi się na swój sposób. Pozytywny sposób. Mieliśmy też dni tylko dla niego – zwykle pierwsze i ostatnie. Wtedy Filip był szefem. Siedzieliśmy na plaży ile chciał. Chodziliśmy jego śladami. Nie liczyliśmy czasu.

7. Znajdź chwilę dla siebie, żeby odpocząć. Jesteście na plaży. Może raz Ty się zajmiesz dzieckiem, raz partner/partnerka? Pamiętam jak byliśmy w meksykańskiej knajpie po Wielkim Kanionie. Po skończonym śniadaniu, musieliśmy przepakować rzeczy, ogarnąć pieprznik w aucie, przewinąć Filipa. Później Dawid postawił Filipa na siedzeniu kierowcy i dał mu się „ trochę pobawić”, a ja odeszłam. Usiadłam na ławce pod restauracją i odpoczywałam. Zwyczajnie odpoczywałam. Machałam klapkiem. Do tej pory pamiętam tą chwilę, chociaż dla kogoś to może być szokujące o czym ja piszę i co to ma być za „ piękna chwila?”.

8. Skup się na swoim dziecku w samolocie, a nie na innych ludziach. Nie zastanawiaj się czy ktoś sapie, bo dostał obok Was miejsce i umiera z niezadowolenia. Nie skupiaj się na tym co pomyślą inni, jak dziecko się rozpłacze. Rób co w Twojej mocy, żeby sytuacja się zmieniła, ale dla Was i dla dziecka. Myślenia o zadowoleniu wszystkich pasażerów nie przyniesie Wam korzyści. Nie lecicie za darmo. Zapłaciliście za bilet, macie takie same prawa jak wszyscy inni. Ci ludzie w samolocie też kiedyś byli dziećmi i jeśli nie rozumieją, że dzieci czasem płaczą, czy grymaszą – to niestety ich problem. Sytuacja jednak, może być odwrotna…i o tym następny punkt.

9. Działaj, a nie ignoruj. Są rodzice nadopiekuńczy i tacy, co zwyczajnie nie potrafią zając się swoimi dziećmi. Rozumiem doskonale, że każda cierpliwość podróżnych kończy się w momencie, kiedy dzieci histeryzują, a rodzice nie reagują, albo myślą, że zwykłe „csiiii!” wystarczy. Bo rodzice dzielą się na takich, którym leży na sercu spokój i na takich, którzy olewają zachowanie swoich dzieci i uważają, że wszyscy mają to akceptować, bo „ to dzieci”. Na przykład ja wychodzę z założenia, że są sytuacje, w których nie pora na wychowywanie. Kiedy Filip wymusza na mnie różne rzeczy w domu, to jestem nie ugięta. Wiem, że mam idealną sytuację do tego, żeby mu pokazać, że nie tędy droga. Ale nie będę tego samego robiła w każdej sytuacji. Jeśli pojawi się foch przy odprawie, to nie będę czekała, aż dziecko skończy awanturę ( co robię bardzo często w domu, na znak, że nie akceptuje krzyków) . Moja rada to przewidywać zagrożenia i się na nie przygotować. Obrazek z samolotu – rodzice myślą, że tablet rozwiąże wielogodzinny lot. Okazuje się, że dziecko się nim znudziło i co dalej ? Dajesz książkę, ale tez nie jest interesująca, zabawka również. Myślę, że wiele osób uważa, że zabawki same w sobie są atrakcyjne, nie rozumiejąc, że atrakcyjne są najczęściej, kiedy to odkrywanie dzieli się z bliskimi.

10. Przydatna lekcja z wyobraźni. Dziecko nie wie nic w momencie narodzin. Nic o świecie do którego wkracza. Nie wie co to jest dzień i noc. Nie ma pojęcia czy zwierzę to zabawka czy nie. Czy rośliny się niszczy, czy pielęgnuje, i dlaczego jedne się zrywa a innych nie ? Dlaczego jak jest dużo ludzi to wypada zachować się trochę inaczej, a w domu inaczej ? Jak jeść i co jeść ? My jesteśmy od tego. Nikt  z nas nie jest cyborgiem i nie będzie idealnym rodzicem, ale są pewne prawdy stare jak świat. Na przykład co wypracujesz teraz, zaprocentuje w przyszłości. Wszystko co robimy na co dzień, składa się na to jak będzie na wakacjach, na urlopie, w życiu. „ Jak my damy radę pojechać nad morze, jak nie potrafi wysiedzieć 15 minut w samochodzie ?”. A co zrobiliśmy, żeby polubiło auto ? Nowe zabawki mają być rozwiązaniem wszystkiego ? A może nie lubi tego fotelika ? ( Filip uwielbia foteliki, które dostajemy z SIXT, a naszego już nie koniecznie, bo jest lekko za ciasny). Może mama siedzi w telefonie zamiast pobawić się z maluchem ? Może fotelik kojarzy mu się tylko z niewolą ? Może niech wcześniej pozwiedza auto ? Zobaczy jakie jest interesujące. Co się w nim znajduje. Może trzeba zacząć metodę małych kroków ? Filip nie lubił jeździć autem i wykonaliśmy ogromną pracę, żeby się to zmieniło. Bałam się, że mu to zostanie, że podświadomie będziemy unikać podróży samochodem, zamiast pokazać mu super stronę jazdy autem. Nie poddawajmy się za szybko !

11. Dzieci się szybko zmieniają, nie powielaj schematów. Kiedyś pod żadnym pozorem Filip nie mógł zdjąć mi okularów z nosa, czy chwycić ich ze stołu. Jednak nadszedł dzień, że mówię Dawidowi – OK, zobaczymy co z nimi zrobi. Obejrzał, podotykał i oddał mi je z powrotem. To, że kiedyś wszystko co dotknął szło na zmarnowanie, nie oznacza, że w wieku 15 miesięcy będzie dokładnie tak samo. Dajmy szanse dzieciom. Oni tych szans potrzebują. Szansy na dotykanie, odkrywanie, uczenie się oddawania przedmiotów, składania zabawek i wielu innych.

A teraz wyobraź sobie, że połowicznie luzujesz szelki. Masz apteczkę, ubezpieczenie, zestaw samolotowy dla dziecka. Jesteś nastawiona na odkrywanie świata z dzieckiem. Rozpala Cię myśl o wspólnym plażowaniu ( nawet jeśli to będzie jedna wielka pogoń za maluchem). Machasz ręką na myśl o regularnych posiłkach o stałej porze. Zabraknie obiadu ? Podasz to co masz pod ręką. Łóżeczko dla dziecka okaże się za małe w hotelu ? To pośpicie razem, albo zrobicie sobie legowisko na podłodze. Dziecko się rozchoruje ? Masz ubezpieczenie, więc wyluzuj. Brzdąc okaże się maruderem w podróży ? Zrób mu Cirque du Soleil, wejdź na wyżyny swojego klaunowania, dobrego humoru i pozytywnego nastawienia. Od kogo ma się tego nauczyć ? Chce iśc dokładnie w przeciwną stronę niż zaplanowaliście ? Luzuj ! Weź coś do ręki  i pokaż mu za czym interesującym ma podążać. Nie chce wstać z ziemi, bo kamyczki są bardziej interesujące niż lotniskowiec ? A proszę Cię bardzo. Baw się ! Problemu można dopatrzeć się wszędzie, ze wszystkiego zrobić dramat, ale uwierz – to w ogromnej mierze od Was zależy co stanowi problem, a co jest w sumie zabawne i pozytywne. Po chwilowym zniecierpliwieniu, powinna przyjść refleksja. Czy oby na pewno to co robi jest wielkiem problemem ? Znajdź balans, między wychowaniem a zabwą. I pamiętaj – jesteście na wakacjach, a nie na wizycie u lekarza. Fun Must Go ON !