Życie w Nowym Jorku z maluchem

Agnieszkę znam od dawna. Jest to wirtualna znajomość z sieci. Nigdy nie miałyśmy okazji porozmawiać dłużej, szerzej i bardziej szczegółowo, dlatego postanowiłam przeprowadzić z nią wywiad i dowiedzieć się więcej o życiu w Nowym Jorku z małym dzieckiem.
Agnieszka ma 31 lat. 18 lat zawodowo grała w tenisa, utrzymując się z tego i jak sama mówi , należy do teamu adidasy 🙂

Zanim przejdziemy do Twojego obecnego życia, chciałam zapytać czy Stany były Twoim marzeniem, kiedykolwiek ? Przypadek ? Zbieg okoliczności czy realizacja marzeń ?

O Stanach zaczęłam myśleć będąc w Kanadzie u mojego wujostwa. Pamiętam jak wujek opowiadał, że tam to są dopiero drogi… Brzmiało to prawie jak 15 pasów w jedną stronę na trzech poziomach. I tak zakiełkowało…Przez parę lat później miałam trochę podejść do wylotu. Chciałam zamieszkać w Kanadzie i zwiedzać Stany lub od razu zamieszkać w USA. Kombinowałam z wizami pracowniczymi, stypendiami, loteriami wizowymi …zawsze jednak w Polsce trzymały mnie kontrakty zawodnicze, sportowe i nie wychodziło… Aż przyszedł na mnie czas, nadarzyła się okazja i fruuuu !


Kiedy rozmawiam z Polakami mieszkającymi w Stanach, najczęściej pada takie stwierdzenie, że początki są bardzo trudne, ale po roku wszystko zaczyna przybierać innych kształtów. Jak wspominasz pierwsze miesiące życia w Nowym Jorku ?

To jak wszędzie, kiedy zaczynasz coś nowego. Ja jednak mój początek w Stanach odbieram bardzo pozytywnie. Lubię nowości. Wiadomo, wychodzenie ze strefy komfortu zawsze jest męczące i czasem łapią jakieś zwątpienia, ale Nowy Jork to miejsce dla ludzi odważnych i przyzwyczajonych do życia na obrotach.

Zaraz po przylocie usłyszałam, że jeśli Polak w Stanach ci nie zaszkodzi to znaczy, że już Ci pomógł. U mnie to się zupełnie nie sprawdziło. Na początek uzyskaliśmy bardzo dużo pomocy od często nieznajomych ludzi. Pomocy bezinteresownej. Miłe to jest, aż chce się być lepszym. Korzystałam ze strony internetowej bazarynka.com- można tam znaleźć wszystko od mieszkań na wynajem czy sprzedaż po meble, oferty matrymonialne i ogłoszenia rozrywkowe. Jestem też w dużej grupie fejsbukowej zrzeszającej ludzi w Stanach i widzę, że jeśli trzeba to pomoc znajdzie się zawsze.

Druga droga oswajania się i odnajdowania swoich ludzi i miejsca tutaj to mój tenis stołowy. Bardzo szybko wylądowałam w różnych klubach( tych profesjonalych i tych w których gra się przy dobrej muzyce i drinku) tenisowych, a tam to wiadomo … szybko nawiązuje się kontakty z ludźmi z całego świata i każdej branży. Mówiłam już, że tenis stołowy jest super? 🙂


Jak pierwsze randki z Nowym Jorkiem wpłynęły na Twoje postrzeganie miasta ? Nie dziś, ale wtedy. Jakie były rozczarowania a jakie pozytywne zaskoczenia i co przeważało ?

Do teraz tak mam, że jak wychodzę z metra gdzieś w okolicach dzielnicy biznesowej, bądź dalej około 40th street to zapiera mi dech w piersiach. Czuję wow i robi mi się błogo 🙂 Lubię klimat drapaczy chmur lubię tą różnorodność…..To była miłość od pierwszego wejrzenia, która dojrzewa, a uczucie jest coraz mocniejsze. Spacerkiem z mojego domu w 40 minut dochodzę do widoku na Manhatan i Statuę Wolności. Zawsze się wtedy zastanawiam skąd ja się tu wzięłam…. Ale jestem zadowolona. Apropo’s rozczarowań to fakt jest taki, że Nowy Jork naprawdę jest taki brudny jak go piszą i naprawdę są tu szczury i karaluchy 🙂



Opowiedz proszę jak zdobyłaś pierwszą prace i mieszkanie. Czy to było największe wyzwanie ?

Parę razy już użyłam stwierdzenia, że Nowy Jork jest mały… pracę znalazłam przez internet, a potem okazało się, że pracuje u dobrych znajomych moich kuzynów (btw. z którymi pierwszy raz spotkałam się w NY) . Inną dorywczą pracę znalazłam z ogłoszenia witryny sklepowej (których wisi wszędzie bardzo dużo). Moim zdaniem z pracą nie jest trudno… jeśli ktoś chce i się nie boi- zawsze coś znajdzie. Bywa różnie, bo stawki są bardzo zróżnicowane i ludzie też, ale to jak wszędzie. Mój chłopak przyjechał tu z podstawową znajomością języka, znalazł pracę i radzi sobie świetnie. Ważne żeby się gdzieś zaczepić i być otwartym na nowe kontakty- ludzie chętnie pomagają jeśli jesteś optymistycznie nastawiony. W Nowym Jorku jeśli chcesz pracować i zarabiać pieniądze – to będziesz to miał. Strony z których korzystałam to www.craigslist.com www.bazarynka.com , aplikacja caregiver (opieka nad dzieckiem, osobą starszą, zwierzątkiem, domem i co tam jeszcze Amerykanin sobie wymyśli – oglądałaś Tiger king na netflix? 😀 ) W sprawie mieszkania  było podobnie. Najwygodniej na start było szukać nam czegoś u Polaków. Tam nie jest wymagana cała papierologia i wyciągi z kont. Strony powyżej oferują wybór od pokoju z łączoną kuchnią( od 600- 900$)/ basementu z małym okienkiem( 500-700), do mieszkań pełnowymiarowych: kawalerka( 1000-1500) itd. Ciężko szacować ceny bo wszystko oczywiście zależy od dzielnicy w której szukasz lokum….nie zawsze cena=jakość…Och jakość… Nowy Jork zaskoczył mnie swoją jakością mieszkań, niestety na minus. Wiele z tych które widziałam, to ciasne mieszkanka, stylem 20 lat wstecz, zagracone i bez żadnego składu…oczywiście gdyby się przejść po Soho czy Dumbo lub innych ekskluzywnych dzielnicach rzeczywistość byłaby inna… ja jednak mówię o prostej codzienności ( czy codzienność w Nowym Jorku może być prosta?:)  )



Masz 9,5 miesięcznego synka. Jakie kłody pod nogi kładzie Nowy Jork dla rodziców z małym dzieckiem ?

Przede wszystkim brak wind na stacjach metra. Niestety pod tym względem jest baaardzo słabiutko. My mieszkamy godzinę drogi pieszo od najbliższej stacji z windą. Jest to bardzo uciążliwe dla kobiety z dzieckiem. Jeśli jestem z partnerem to ok, nosimy ten wózek (co i tak nie jest dla nikogo przyjemne), ale sama- muszę prosić o pomoc. Jednorazowo spoko, ale niektóre trasy i połączenia wymagają przejścia wielu schodów. Jak już się zdecyduje na taką wycieczkę to tak układam trasę, aby przesiadać się na tych stacjach z windą. Czasem się zdarzy, że winda nie działa i jest klops- albo prawie w niej mdleje od smrodu (to częściej niż czasem). No ale taki mamy tu klimat…te boleści rekompensuje mi ciemnoskóra kobieta bawiąca się w pikabuuu (polskie akuku) w metrze z moim synem, albo Meksykanin przygrywający mu na gitarze 🙂 Podsumowując bez samochodu ; komunikacja z dzieckiem jest tutaj ciężka. W autobus z noworodkiem też nie wsiądę, bo jest nakaz składania wózka przed wejściem- nawet ze spacerówką ciężko wziąć dziecko pod pachę, złożyć wózek i jeszcze przepchać się przez tłum.

Druga sprawa, która uderzyła mnie podczas naszej pierwszej wycieczki z dzieckiem na Manhatan to smród, dym, hałas. Wcześniej tego tak nie widziałam, dopóki nie pojechaliśmy pierwszy raz z małym w okolice 34 street ( sklepy, ludzie, szał ciał). Najpierw myśleliśmy, że dzidzia ogłuchnie w metrze, a potem że udusi się dymem wychodzącym z  budek z jedzeniem halal. Ktoś może powiedzieć, ze po co się pcham w takie miejsca z dzieckiem – ja myślałam, że czemu nie 🙂 Teraz jest już lepiej. Wszyscy się przyzwyczailiśmy.


Największe plusy życia w Nowym Jorku z małym dzieckiem ? Zawsze kiedy tam jestem, mam wrażenie, że to dzieci musza wejść w rytm miasta, a nie miasto dostosowuje się do dzieci. Czy mam trochę racji i jak to wygląda z Twojej perspektywy ?

Zacznę od plusów bycia w ciąży w Nowym Jorku. Baaaardzo pozytywnie ludzie odbierali mnie i mój big belly 🙂 Wiele razy obcy ludzie na ulicy życzyli mi wszystkiego dobrego, błogosławieństwa albo pytali o to jak się czuje i kiedy rodzę. Super sprawa. Może to i powierzchowne, amerykańskie uśmieszki, ale ja czerpałam z tego samą pozytywność. Poza tym dla mnie ogromnym plusem jest oczywiście wielokulturowość. Chciałabym aby mój syn nie oceniał ludzi na podstawie innego koloru skóry. Tutaj to jest normalność i mi to pasuje. Bardzo lubię tez amerykański sposób świętowania- Halloween, Dzień niepodległości, Dzień Żołnierzy poległych…to wszystko jest takie kolorowe i wesołe. Organizowane są parady, ludzie się śmieją, machają do siebie, tańczą – myślę, że to pozytywnie kształtuje człowieka.


Na większości placów zabaw na które udajemy się podczas pobytu w NY, rzuca mi się w oczy masa latynoskich niań. Czy tak głównie radzą sobie rodzice nowojorskich maluchów ?

Na razie jeszcze nie wiem jak to jest. Młody dorósł właśnie do placów zabaw- a te niestety są zamknięte ze względu na wirusa. Z moich obserwacji i rozmów wynika, że rodzice dobierają nianie z kryterium językowym… albo ten sam język który jest ich pierwszym, albo te mówiące w języku którego chcieliby nauczyć swoje dziecko.

Czekałam, żeby zadać Ci jedno „ matczyne” pytanie 🙂 a mianowicie jakie są Twoje topowe amerykańskie rozwiązania dla dzieci, które oferują Stany, a których brak ( lub są mało popularne) w Polsce ?

Mój nr jeden to podgrzewacz do mokrych chusteczek 😀 na początku podeszłam do tego sceptycznie, ale jak wycierałam noworodka zimną chusteczką z opakowania, a ten się przez to rozbudzał to stwierdziłam, że należy się tej małej pupce trochę luksusu…. (no dobra, w sumie to tatuś najbardziej naciskał na ten zakup… i załatwił synowi )

To u nas takie podgrzewacze też sa popularne ! 🙂

Numer 2 to obcinaczka do paznokci ze światełkiem 😀 nie wyobrażam sobie inaczej obciąć paznokci maluchowi.

Ogólnie tych wszystkich gadżetów jest tutaj bardzo dużo i są łatwo dostępne. Ceny są niskie w odniesieniu do zarobków. Jest tutaj jeden sklep Party City- ogromna hala z gadżetami do organizacji imprez dla dzieci i nie tylko. Podział tematyczny (postacie bajkowe, imprezy sportowe, zakończenie roku, urodziny, haloween), kolorystyczny- raj dla małych człowieków (duzi też się cieszą;p ). Jedyny minus to duża ilość plastiku.

Wiem, że nie wychowywałaś dziecka w Polsce, więc trudno o idealne porównanie, ale znasz doskonale Wrocław, w którym mieszkałaś i polskie realia. Życie w dużym mieście z dzieckiem w Polsce i Nowym Jorku. Największe różnice ?

Wydaje mi się, że w Polsce jest przytulniej i bezpieczniej. Jest też mniejszy „wyścig szczurów” – odnośnie dzieci jak i dorosłych, mniej ludzi… bardziej liczy się jednostka. Chociaż… może w takim przedszkolu za 40 000$ rocznie  troszczą się tak samo o każdego…albo o pieniążki rodziców 🙂 Na razie nie mam jeszcze szerokiej wiedzy na ten temat. Na pewno kluczową różnicą jest to, że tutaj mój syn nie spotyka się z dziadkami, z naszymi przyjaciółmi, a to trochę boli.

Jakie macie plany na dalsze życie w Stanach? A w związku z tym, jak wyobrażacie sobie przyszłość synka ? Oczywiście w niedalekim czasie. Przedszkole, szkoła ?

Zobaczymy jak to będzie. Dużo zależy od formalności związanych z pobytem tutaj- a te nie są nam przychylne przy obecnej władzy. Na razie mamy plany powrotu… chociaż po doświadczeniu z wirusem w tym roku zastanawiam się ile te wszystkie plany są warte. Wiem, że jeśli syn ma pójść do Yale University to trzeba już myśleć o zapisach 😀

Powiedz czy takie stwierdzenie jest Ci bliskie „ Gdybyśmy żyli w Nowym Jorku bez dziecka jako para-małżeństwo, chcielibyśmy tu na pewno zamieszkać na stałe. Z dzieckiem mamy wątpliwości – dziadkowie, koszty przedszkoli i inne względne”

Gdybyśmy żyli w Nowym Jorku bez dziecka jako para-małżeństwo to lepiej przyjrzelibyśmy się Nowemu Jorkowi od strony nocnej (nie ciemnej;P ) – eksplorowalibyśmy miasto bardziej towarzysko. To jedyna odpowiedź która nasuwa mi się w związku z tym pytaniem.

Tak jak mówiłam, to ze chce się/trzeba wracać to kwestie formalności pobytu tutaj oraz odległości do rodziny i przyjaciół. Nowy Jork, większe możliwości = może jest troszkę trudniej(koszty, dojazdy) = mimo, że trudniej to jednak bardzo fajnie i to trudniej nie przeszkadza i się CHCE!

Ukochane chwile w Nowym Jorku, momenty wyjątkowe dla Was i tego miasta? Takie zwykłe-niezwykłe ?

To takie „momenty”, chwilowe zatrzymanie czasu, które są tylko moje. Kiedy zdaję sobie sprawę z tego gdzie jestem, co robię i zapisuje w pamięci klatkę mojego życia.  Takie zwykłe jak siedziałam na murku, jadłam ociekające serem frytki i obserwowałam ludzi kręcących się wokół luksusowego hotelu na Manhatanie, albo spotkania z moim boyem na kamieniu w Central Parku. Bardziej niezwykłe to Broadway na 30 urodziny, albo pierwsze wrażenie z Time’s Square (które było dla mnie zaskoczeniem, bo nie chciałam tam iść- myślałam, że będzie tłoczno i głośno. Było tłoczno i głośno, ale efekt tych cudownie kolorowych i dobrych jakościowo ekranów, wszędzie dookoła głowy – miażdży …. I facet przebrany za statuę wolności też robi robotę )

Co Ci Nowy Jork dał, a co zabrał ?

Nie czuje żeby cokolwiek mi zabierał. Daje mi bardzo dużo różnych możliwości, ode mnie zależy co wezmę, a czego nie. Mogę powiedzieć, czego nie mam- bo tu jestem (ale to mój świadomy wybór), gdyby mi coś zabierał to bym sobie stąd poszła 🙂

Dziękuję za ten wywiad. Uwielbiam perspektywę życia – Was – mieszkańców Stanów. Naszych kochanych Rodaków za wielką wodą. Jestem prawdziwie zaszczycona, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać o swoich radościach i bolączkach na obczyźnie.

Bardzo się cieszę, że jestem dla Ciebie inspiracją. To zaszczyt być inspiracją dla takiej osoby jak Ty. Zaangażowanej na 100%, dającej z siebie wszystko, szalenie inteligentnej i ambitnej – wyluzowanej, zabawnej i szalonej. Znającej swoją wartość i pięknej 🙂

Ha prawie jak wyznanie miłości 😀