Czy Nowojorczyk = Amerykanin ?

Może przewrotne, ale jednak …nie bezzasadne pytanie. Nowojorczycy odstają w statystykach od reszty kraju, najczęściej zwykle na plus. Z każdą wizytą w Nowym Jorku, przyglądam się Nowojorczykom jeszcze bardziej szczegółowo. Zastanawiam się, czy coś się zmieniło – moda, zachowania, trendy. Staram się ukradkiem zrobić kilka zdjęć … z myślą, że kiedyś napiszę, w połowie obiektywny i w drugiej połowie subiektywny, artykuł na ich temat. Pewnie powstanie ich jeszcze wiele, ale od czegoś musimy zacząć.

Nowojorczyk to pojęcie bezkresne. Zamykanie ich w konkretnych ramach byłoby krzywdzące, jednak jakiś obraz wyłania się ze statystyk i z moich własnych obserwacji. Jestem bardzo ciekawa, czy moje spostrzeżenia pokryją z Waszymi obecnymi lub przyszłymi.

Nowojorczyka można poznać po pewnym chodzie i braku zagubienia w poruszaniu się po mieście. To zapewne dotyczy większości mieszkańców dużych i częściowo turystycznych miast. W przeciwieństwie do tysiąca opracowań o Nowym Jorku, nie uważam, że ta światowa stolica mody, przekłada się 1:1 na wygląd mieszkańców miasta. Nie mam na myśli bylejakości w ubiorze, a bardziej chodzi o wolność modową i nieskrępowanie w ubiorze. Nowojorczyk ubiera się jak chce. Oprócz centrum biznesowego miasta, gdzie wymagany jest elegancki outfit, większość mieszkańców prezentuje skrajne style i upodobania modowe. Najmniej dominujące z nich – to krzyczące marki i wschodnio-europejski Russian Rich Style. Ekstremalnie rzadko widziałam obwieszonego bogactwem Nowojorczyka, widocznie ometkowanego, czy z nieskazitelną fryzurą i umalowanymi paznokciami. Tak ! Czasami w metrze nie spotkałam żadnej kobiety z pomalowanymi paznokciami. I absolutnie nie chodzi tu o zaniedbanie czy brak poczucia estetyki. Po prostu dziś Nowojorczyk prezentuje dość naturalny look. Modę dopasowuje do potrzeb, dlatego nie wiele osób kroczy w wysokich szpilkach po Manhattanie, ze sklejoną lakierem, nie ruszającą się fryzurą. Jeśli podejrzewacie, że moje spostrzeżenia biorą się wyłącznie z obserwacji mieszkańców w nowojorskim metrze, to racja jest tylko częściowa. Metrem porusza się zarówno krezus finansowy, jak i bezdomny. Właściciel najbogatszej firmy w mieście, z dostawcą pizzy. I będzie Ci bardzo trudno określić, kto w tej społeczności wyrabia ciasto, a komu pieniądze nie mieszczą się w portfelu. Nowy Jork jest pod tym względem sprawiedliwy. Kto chce tu żyć, musi się zasymilować z każdym, bez znaczenia jakiego jest koloru skóry, czy z jakimi zerami na koncie. Jest to jedno z najbardziej zatłoczonych miejsc na świecie, gdzie wszyscy muszą w miarę zgodnie żyć obok siebie.

Uwielbiam nowojorską modę, za różnorodność i obecnie oldschoolowe trendy ( jak wiecie moje ulubione). Poniżej zdjęcie kobiety, która szalenie spodobała mi się w metrze ( kocham podziwiać różnorodność i naturalne piękno). Zastanawiałam się jaką ma torebkę i byłam pewna, że uda mi się zrobić taki zoom, który pozwoli mi przeczytać nazwę…ale niestety się pomyliłam. To jest jedna z tych rzeczy, która ciągnie mnie do tego miejsca ( poza tysiącem innych), czyli wolność modowa. Byłabym skłonna do wielkich eksperymentów odzieżowych, ale ewidentnie brakuje mi jaj w Polsce. Kiedy widzisz, że inni mają jaja – i Ty nabierasz chęci na znalezienie swojego JA.

Nowojorczyk odstaje od statystycznego Amerykanina pod względem kilogramów i ilości samochodów na osobę. Ogromny wpływ na to wywiera sama struktura miasta, ale dzięki niej, coś chyba zmieniło się na zawsze. Przeciętny mieszkaniec Nowego Jorku korzysta głównie ze swoich nóg i metra, co pozwala mu zachować szczupłą sylwetkę. Przyjmuje się, że w Nowym Jorku jest zarejestrowanych około 246 aut na 1000 mieszkańców, gdzie w większym miastach w Polsce, jest to nawet 3-krotnie większa liczba. Samo posiadanie auta to jeszcze nie wszystko. W miejscach gdzie mieszkaliśmy zawsze obserwowałam ruch zaparkowanych aut na naszej ulicy. Okazało się, że co najmniej połowa jest nie przestawiona nawet o metr w ciągu dnia, co oznacza tyle, że duża ich część jest wykorzystywana tylko w konkretnych przypadkach ( weekendy, wyjazdy etc). Oczywiście wiąże się z tym narzucony rytm miasta, który słusznie podpowiada, że jeżdżenie autem jest czasowo ( i nerwowo) nie opłacalne. Nowojorczycy kochają klaksony i używają ich nagminnie do prezentowania swoich przeróżnych odczuć. Od pośpieszania innych, do okazania zadowolenia czy frustracji. Innym z popularnych środków transportu są oczywiście nowojorskie taksówki. Jest ich około 14 tys. Mówimy tu o sławnych Yellow Cab. Do tego dochodzą Ubery i wszystkie inne firmy przewozu osób. Korzystaliśmy z taksówek wielokrotnie, i chyba nigdy nie zapłaciliśmy za nie zbyt wiele. Pomogły nam na naszej nowojorskiej randce, podczas burzy z deszczem, a w innym przypadku w transporcie na trasie lotnisko – apartament.

Work hard, play hard, to chyba jedno z lepszych określeń na Nowojorczyka. Mieszkańcy miasta pracują więcej niż statystyczny Amerykanin. Średnio 49 h tygodniowo, co daje 7 dni w tygodniu po 7 h, lub 5 dni w tygodniu po blisko 10h. Nie jest to chlubna statystyka, ale przeciętny mieszkaniec chce mieć większość rzeczy dostępnych 24h/7 dni w tygodniu, a ceny życia w NY wymuszają wielogodzinną pracę. Nowy Jork nigdy nie śpi i to powiedzenie nie jest zwykłym farmazonem a rzeczywistością. Nie ma takich dni w roku, które w sposób bezwzględny zakazują handlu. Mimo wszystko spacerując po ulicach miasta, zadasz sobie pytanie – co Ci wszyscy ludzie tu robią, zamiast pracować ? O pracy w USA możecie posłuchać w Amerykańskich Absurdach ( relacje wyróżnione na IG). Stamtąd dowiecie się, że mimo wielogodzinnej pracy, dość często istnieje możliwości pracy z laptopem w parku, czy wyjścia na lunch. Z tego względu miasto wiecznie płynie. Nowojorczycy uwielbiają też wydarzenia kulturalno-rozrywkowe i chętnie z nich korzystają. Dlatego wieczorem ponad połowa miasta wychodzi na drinki, kolacje, imprezy czy eventy. Po co kisić się w swoich ciasnych apartamentach, skoro miasto ma tak wiele do zaoferowania ?

Mimo, że Nowy Jork jest nazywany betonową dżunglą, to w rzeczywistości tereny zielone stanowią 14% miasta, z rekordową ilością parków na metr kwadratowy. Właściciele czworonogów stanowią aż 1/3 populacji miasta. Ilość psów w Nowym Jorku robi wrażenie, chociaż psy nie mają tu lekko. Czasami swoje pierwsze potrzeby muszą załatwić na skrawku zieleni 0,5metra na 0,5 metra, żeby dopiero znaleźć się w miejscu docelowym. Cudowna informacja jest taka, że są parki, gdzie psy w konkretnych godzinach mogą biegać bez smyczy pod opieką właścicieli. Tą informację zaczerpnęłam do Magdy Muszyńskiej – Littletownshoes. Wtedy zadałam jej pytanie, co się dzieje jak psy się nie dogadują, zaczepiają czy gryzą. Wydaje mi się, że była zaskoczona 🙂 Odpisała, że raczej każdy się pilnuje i nie spotkała się nigdy z wzajemnymi pretensjami. Moje polskie myślenie, nie zawsze ma przełożenie na nowojorski luz, co w tym przypadku jest mega zaletą. Życzyłabym sobie więcej takich możliwości w naszym kraju. Opiekuńczy stosunek do zwierząt, jest również domeną miasta. Nowojorczycy zabierają pupile do knajpek, na jogę, do parku. Ponieważ są bardzo zapracowani, więc dog-walkerzy mają pełne ręce roboty, a jedyne utrudnienie z jakim muszą się tu borykać, to przewóz metrem. Tylko psy małych gabarytów ( mieszczące się do plecaka czy torby), mogą korzystać z metra. Internet jest pełny kreatywności mieszkańców w obchodzeniu tych zakazów. Jeśli spotkasz jakiegoś nowojorskiego psa, to spróbuj do niego zawołać Max, Bella albo Rocky – to najpopularniejsze imiona psów w NY.

Nowojorczyka można też poznać po tym, że przechodzi na czerwonym świetle, kiedy nie koliduje to z ruchem pojazdów. Jest to zgodne z prawem i jest to sposób na rozładowanie ruchu pieszego w mieście. Tego nauczyłam się podczas mojego pierwszego pobytu, kiedy policjantka poganiała mnie, że mam przechodzić, mimo światła stop. Innymi słowy, czerwone światło jest tylko wskazówką, a nie zakazem. Warto o tym pamiętać, bo na wielu blogach są powielane mity na temat nie przestrzegania przepisów przez pieszych w Nowym Jorku. Pieszy w NY jest na pierwszym miejscu. Wiele razy nie chciałam być w skórze kierowcy, kiedy przypadkowo wjechał na skrawek przejścia 🙂

Wiemy już, że statystyczny Nowojorczyk nie ma auta, jeździ metrem, dużo pracuje, lubi się bawić i ma często psy…do tego modne jest to co LUBI, a nie to co MUSI, ale to wciąż mało !

Tylko 50% Nowojorczyków posiada swój dom, co oczywiście wiąże się z drakońskimi cenami nieruchomości w najbardziej pożądanym mieście świata. Blisko 50% mieszkańców to ludzie biali, resztę stanowią Afroamerykanie, Latynosi czy Chińczycy. Połowa ludności posługuje się dwoma językami, z czego główny to angielski i hiszpański. Manhattan jest również największym Chinatown na półkuli zachodniej i drugim co do wielkości skupiskiem Żydów na świecie ( po Tel Awiwie). Połowa Nowojorczyków urodziła się poza granicami miasta, a 1/5 z nich poza Stanami. Nowy Jork jest największą mieszanką kulturową świata – ludzie posługują się tutaj aż 800 rożnymi językami.

Nowy Jork weźmie Cię takiego jakim jesteś, pokocha i zaakceptuje. Prywatne animozje, zostaw za drzwiami swojego domu, bo otwierasz inne – kolorowe i różnorodne.

Jeśli Cię parzą, to miasto Cię przemieli i wypluje w całości. To wagon, który dźwiga biednych i bogatych, ciemnych i białych, hetero i homo. Sam wybierz, czy ta przejażdżka jest dla Ciebie. A jeśli nie, to zmień stację i nie wracaj. Podróżowanie jest w połowie o ludziach, a w połowie o miejscach. Nie ma tu miejsca na piramidalne uprzedzenia. Nie ma miejsca na zamknięte umysły.

Nowy Jork otwiera, ale tylko nie zatrzaśnięte drzwi.