Dlaczego nie chce więcej, czasami nie mając nic, czyli o kulturze sukcesu słów kilka.

Nie mogę przechytrzyć śmierci, ale mogę przechytrzyć życie.

Nigdy nie afirmowałam bogactwa w rozumieniu ilości pieniędzy, natomiast afirmowałam marzenia. Gdzieś kiedyś ( a nie było to przypadkowe miejsce, bo Nowy Jork) uwierzyłam, ze jestem w stanie tam wracać. Że będę umiała tak poprowadzić swoje życie zawodowe, żeby te marzenia spełniać. Największą motywacją      w spełnianiu marzeń jest spełnienie tego pierwszego. Później czujesz, że możesz wszystko. Przynajmniej w moim przypadku.
Rozwijałam firmę, na początku na mniejszej przestrzeni i z mniejszą ilością personelu. Idiotycznie uwierzyłam, że muszę odpowiadać podażą na popyt. Nie było wolnych terminów a telefon dzwonił. Czułam, że tracę potencjalnych klientów. Zrobiłam krok do przodu i zmieniłam lokal na dużo większy. Na tej drodze spotkałam ludzi, którzy utwierdzali mnie w przekonaniu, że rozwój na tym polega. Powiększasz i powiększasz. Zatrudniłam więcej osób, podpisałam umowy leasingowe na dodatkowy sprzęt, wymieniłam łóżka zabiegowe, dokończyłam remont. Przyszła pandemia i część tych wizji zmiotła. Jedni wyciągnęli ręke,
inni ją puścili, jednych było stać na słowo wsparcia, innych na ironiczny uśmiech. Byłam najdalej od marzeń a miałam być najbliżej. Musiało minąć trochę czasu, żeby usiąść z kubkiem herbaty i zapytać samą siebie czym jest rozwój? Rozwój nie jest powiększaniem. Rozwój nie jest zwiększaniem podaży. Rozwój to kierunkowa zmiana przede wszystkim. Rozwój nie musi być policzalny, matematyczny i mierzony w złotówkach czy dolarach. Może być, ale nie musi. Rozwój firmy może przebiegać na poziomie merytorycznym, może dotyczyć treści a nie formy. Rozwój ilościowy ( roboczo uznajmy to za powiększanie) niekoniecznie przybliża Cię do życia a może z Tobą grać w odbieranie go. Zabiera czas, spokój, energię. Dokłada trosk, ludzi o których trzeba dbać, spraw, które się piętrzą. Oczywiście można delegować zadania, zatrudniać ludzi, którzy ściągają jakiś ciężar, ale wciąż to się samo nie stanie. Wciąż te zadania ktoś może porzucić. Rozwój ilościowy oddalił mnie od marzeń a nie przybliżył. Założył kaganiec, smycz i stał się atencjuszem mojego wolnego czasu.
W moim życiu liczą się książki, moja rodzina, piękne zachody słońca, dźwięk winyli. Nie tylko faktury, urzędy, konta bankowe, przelewy, problemy do rozwiązania. I chociaż tych pierwszych nie brakuje ludziom sukcesu to proporcje są dla mnie nie do zaakceptowania. Na pierwszym miejscu stawiam moje życie. Zycie jako kaskadę niesamowitych przygód, wspomnień i beztrosk. Od dłuższego czasu nie działa na mnie kultura sukcesu. Zupełnie w to nie wpływam. Nie operuje liczbami, statystykami. Jak już wspominałam liczby i pieniądze to żart. Łatwo się zmieniają. Nie jest to żadna stała. Wartość jest chwilowa, na dziś, niekoniecznie na jutro. Podziwiam ludzi, którzy budują stałe wartości. Niezabieralne. Oczywiście w większości dzieje się to dzięki pieniądzom – większym, mniejszym, ale to tylko pokazuje, że pieniądz może mieć stałą wartość tylko kiedy zamienimy go z papierka w stal. Bywa, że nie zarabiam, bywa że zarabiam, ale wybrałam taki układ – układ, który stopniowo przybliża mnie do źródla.

Wybrałam krok wstecz, żeby na końcu tego życia być krok przed tymi, którzy w odpowiednim momencie nie umieli go postawić.

Powiedzmy, że postanowiłam przechytrzyć życie skoro śmierci nie mogę.